Malarz, rzeźbiarz, pisarz … Rozmowa ze Zdzisławem Purchałą

Zdzisław Purchała – wśród twórców zaliczanych do nurtu chłopskiego to prawdziwa indywidualność. Uprawia malarstwo sztalugowe i malarstwo na szkle, rzeźbi, pisze wiersze, fraszki. Jest prawdziwą indywidualnością wśród twórców. Mieszka w gminie Radków, w województwie świętokrzyskim.

Pana prace to rzeźby, malarstwo sztalugowe i malarstwo na szkle, wiersze, proza, fraszki. Skąd to zamiłowanie do sztuk pięknych?

 

Mój dziadek był stolarzem, kołodziejem, robił wozy konne, meble i budował domy. Były więc w rodzinie tradycje pracy z drewnem. Dziadka jednak nie poznałem i wszystkiego nauczyłem się sam. Byłem elektromonterem, ale bardzo krótko. W 1970 roku zrezygnowałem z pracy, bo uległem wypadkowi i złamałem nogę. Przez trzy miesiące byłem na zwolnieniu. Nie lubiłem siedzieć bezczynnie więc zająłem się rzeźbą. Malarstwo zaczęło się podobnie, w 1983 roku, po złamaniu lewej ręki. Ponad 10 lat później, sytuacja się powtórzyła. Musiałem poddać się operacji kręgosłupa. Wtedy absolutnie nie byłem w stanie nic robić, ale, leżąc i ćwicząc mięśnie grzbietu, mogłem pisać.

 

Źródło: Portal Informacji Kulturalnej woj. świętokrzyskiego www.pik.kielce.pl

 

Jeden z najwszechstronniejszych, żyjących twórców ludowych w Polsce. Rzeźbiarz, malarz i pisarz. Autor wielokrotnie nagradzany i bardzo poszukiwany przez kolekcjonerów. Jak się rozwijała Pana kariera?

 

Czasy PRL, to była epoka w której twórcy ludowi mieli wszystko zapewnione. Twórców było mnóstwo i byli wszędzie. Teraz zostałem sam, najbliżsi twórcy są w promieniu 25, czy 70 km od mojego domu. Twórczość ludowa w okolicy zanika. Dawniej twórca mógł liczyć na konkursy, których naprawdę było bardzo dużo. Brałem w nich udział i byłem wielokrotnie nagradzany, muzea kupowały automatycznie moje dzieła. Sztuka ludowa miała swój rynek.
Zdobyłem 115 nagród udokumentowanych i ponad 170 dyplomów. Mam 35 nagród literackich, ale nigdy nikt mnie nie zaprosił na autorskie spotkanie z publicznością. Wydałem specjalny album, w 10 egzemplarzach, z okazji 50. rocznicy mojej twórczości artystycznej, który podarowałem w lutym 2020 r. różnym instytucjom, licząc na to, że będą pamiętali o mnie. Chyba z tej mojej intencji nic nie wyszło.

Z okazji 35. rocznicy pracy twórczej, miałem w Częstochowie otwarcie dwóch dużych wystaw w jednym dniu, czego nie miał chyba żaden twórca. Najpierw w Wojewódzkim Domu Kultury otwarta została wystawa 50 obrazów malowanych na szkle, później w Muzeum Częstochowskim, w trzech salach – wystawa rzeźb i obrazów olejnych. Po moje prace przyjeżdżali nie tylko kolekcjonerzy z kraju, ale nawet zza oceanu.

 

Nie myślał Pan o tym, żeby przekazywać swoją miłość do sztuki młodemu pokoleniu?

 

Nie było takiej propozycji. Nie miałem nigdy spotkania z młodzieżą. Kiedy otwierane były kolejne jubileuszowe wystawy z okazji 20, 30 czy 40. rocznicy mojej pracy twórczej, przekazywałem informacje o tych wydarzeniach do naszej szkoły, ale nikt się nie pojawiał. Są takie miejscowości jak Paszyn, Sieradz, Kutno, gdzie jest mnóstwo twórców. Jeden inspiruje się twórczością drugiego, wspierają się nawzajem. U nas nikt nie korzysta z mojego doświadczenia czy wiedzy. Mieszkam sam z żoną, dzieci wyprowadziły się na Śląsk i nie podzielają moich pasji.

 

Rzeźba, malarstwo czy poezja, gdyby Pan miał dokonać wyboru, którą dziedzinę wybrałby Pan?

 

Wybrałbym rzeźbę. To dlatego, że miałem łatwy dostęp do drewna. Malarstwo ma swoje techniczne wymagania, trzeba zagruntować płótno, oprawić obraz w ramy itd. Niestety, jestem starym człowiekiem, bolą mnie ręce i nie mogę już tyle rzeźbić co dawniej.

 

Co lub kto Pana inspiruje, inaczej kogo lub co prezentuje Pan w swoich dziełach?

 

W moich pracach jest przede wszystkim człowiek. Niezależnie od tego, czy sztuka jest sakralna, czy świecka, zawsze człowiek jest postacią centralną. W mojej poezji jest podobnie, staram się podkreślić, że to człowiek jest najważniejszy. Nawiązuje także do przyrody, ale na przykład nie maluję drzew. Brałem udział w wielu konkursach o tematyce religijnej, stąd właśnie sztuka religijna w moich pracach. W 1972 roku, w Kielcach, zorganizowano konkurs na temat współczesnej sztuki sakralnej. Brałem w nim udział. Doczekaliśmy się 46. edycji tej imprezy, niestety, od dwóch lat, wydarzenie się nie odbywa.

 

Pisze Pan językiem literackim czy gwarą?

 

Piszę gwarą swojego Regionu Świętokrzyskiego. Mieszkam w gminie Radków, w powiecie włoszczowskim, mam blisko do Jędrzejowa. Jest to pogranicze Śląska, Małopolski i Świętokrzyskiego.

 

Od kilku miesięcy, kultura jest „zamrożona” z powodu pandemii. Jak Pan przeżywa ten okres?

 

Brałem udział w konkursie literackim, który miał być rozstrzygnięty w kwietniu 2020. Jury się spotkało, spodziewałem się, że odniosę sukces, bo faktycznie w tym konkursie zdobyłem wcześniej cztery nagrody. Niestety, wszystko zostało zamrożone. W sierpniu zeszłego roku odbył się w Kielcach konkurs plastyczny. Zdobyłem drugą nagrodę w malarstwie, pierwszego miejsca nie przyznano. Ktoś zostawił później moją pracę na portierni, po tygodniu odebrałem dzieło. Zostały zrobione zdjęcia i na tym koniec. Ten okres nie jest łatwy.

 

Czy korzystał Pan z pomocy wsparcia dla twórców?

 

Nie. Nikt się do mnie nie zwracał, nie poinformował. Nie mam Internetu, także nie wiem co się dzieje. Stowarzyszenie Twórców Ludowych, na które powinienem liczyć, także nie okazało żadnej pomocy. Zapewne samo potrzebuje pomocy.

 

Źródło: Portal Informacji Kulturalnej woj. świętokrzyskiego www.pik.kielce.pl

 

Gdzie można zobaczyć Pana prace?

 

Moje prace są w różnych miejscach, w domach kultury, bibliotekach, kilku muzeach i urzędach. W 2020 roku obchodziłem 50. rocznicę twórczości artystycznej. Nikt do mnie nie zadzwonił… Pod koniec grudnia dostałem jednak Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Wielki to zaszczyt dla mnie, lecz dziwię się co ja, twórca ludowy z małej wioski, robię wśród znanych twórców kultury polskiej z pierwszych stron gazet, ze szklanego ekranu. Ta nagroda jest jednak z Warszawy, a nie z mojego regionu. Widać łatwiej wyprodukować medale, niż zaproponować jakąś konkretną i bardzo potrzebną nagrodę finansową. Szkoda.

 

Czym chciałby Pan podsumować naszą rozmowę?

 

Może takimi trzema zdaniami. Kiedyś w Wojewódzkich Domach Kultury była osoba, która zajmowała się wyłącznie twórczością ludową. Teraz nie ma nikogo i nie wiem po co są wydziały kultury czy promocji w urzędach. Mam materiał na kolejny tomik wierszy, ale sam tego nie wydam.

 

Rozmawiał Mamadou Diouf

 

 

Red. Elżbieta Osińska-Kassa
Red. A.S.
Fot. wyróżniająca – Źródło: moja-gazeta.com.pl
Fot. w tekście – Źródło: Portal Informacji Kulturalnej woj. świętokrzyskiego www.pik.kielce.pl

 

Podstrony

Powiązane aktualności

2023 © Copyright Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi
Created by Openform