Beczki, cebrzyki, balie – efekt pracy bednarza

Pierwsze wyroby bednarskie były znane w Polsce już w III-V wieku. Wykorzystywano je w gospodarstwie do przechowywania żywności, prania czy podczas spożywania posiłków. Służyły kupcom do przewozu towarów, używali ich browarnicy, garbarze, górnicy. Po prostu nie można się było bez nich obejść…

Bednarstwo koncentrowało się głównie wokół dużych miast kupieckich, takich jak: Gdańsk, Kraków, Lwów, Wrocław oraz kopalni soli w Bochni, Wieliczce, Bydgoszczy i Drohobyczu. Można tutaj zauważyć specjalizację produkcji. Jedni produkowali beczki, inni balie, a jeszcze inni cebrzyki czy obręcze. W małych miejscowościach i na wsiach bednarze zaopatrywali lokalną społeczność w potrzebne sprzęty i naczynia.

 

Od końca XIX wieku można jednak zauważyć powolny schyłek tego rzemiosła, głównie za sprawą dopływu na rynek wiejski naczyń żelaznych, kamionkowych i szklanych, jak również braku surowca, przede wszystkim drewna dębowego i sosnowego. Dużą konkurencję dla bednarstwa wiejskiego stanowiła produkcja warsztatów miejskich i małomiasteczkowych, które dysponując lepszym wyposażeniem, były w stanie wytworzyć większą ilość tańszych wyrobów.

 

Produkty bednarskie zastępowały naczynia kadłubowe. Początkowo składały się z dwóch, co najwyżej z kilku części zestawianych w całość. Wykorzystywano naturalne kształty, jakie wytworzyła przyroda lub reperowano uszkodzone naczynia drążone. Z czasem popularność zyskały pojemniki z klepek, elementów znormalizowanych, wyrabiane przez rzemieślników w dogodnym miejscu i czasie, tańsze i mniej pracochłonne.

 

W zależności od przeznaczenia naczynia bednarze, do jego stworzenia wykorzystywali różne gatunki drewna. Do produkcji beczek służyło drewno sprężyste i twarde (dąb, sosna, buk), natomiast do wyrobu maselnic czy wiader – drewno miękkie (osika, olcha, modrzew). Potrzebny surowiec gromadzono w zimie. Najchętniej kupowano drzewo „na pniu” w lesie. Następnie dzielono je na odpowiedniej długości odcinki i poddawano „wyprawianiu”, czyli wyrównaniu obu powierzchni i profilowaniu desek. Tak przygotowane, były gotowe do leżakowania. Następnie, posortowane według długości, układano je w dobrze wentylowanych miejscach. Zmagazynowane deski z drewna twardego schły (sezonowały się) około 3 lat, a z drewna miękkiego około dwóch lat. Czas sezonowania był bardzo ważny, bowiem od tego zależała trwałość produkowanych naczyń.

 

Wysuszony surowiec wracał do pracowni bednarskiej na kobylicę, gdzie był poddawany wstępnej obróbce. Na tym etapie najważniejsze było dokładne wygładzenie i nadanie skosu bokom klepki, bowiem od tego zależała trwałość naczynia. Do kontrolowania dokładności tego procesu służyły drewniane półkoliste szablony.

 

Technika składania naczyń o klepkach prostych nie była skomplikowana, wymagała jednak niezwykłej dokładności, zwłaszcza w przypadku naczyń używanych do przechowywania płynów. Na początku tworzono szkielet konstrukcyjny, który składał się z obręczy pomocniczej tzw. stawnika i z klepek ustawianych ściśle wewnątrz obręczy. Następnie naczynie nabijano na jedną lub więcej obręczy pomocniczych, co gwarantowało jego stabilizację i przygotowywano obręcze stałe. Niegdyś były one wykonywane z drewna, przepołowionych prętów leszczyny, świerka, zestruganych taśm osiczyny czy wierzby. Wiązano je, stosując różnego rodzaju klamry i zacięcia. Po założeniu obręczy właściwych, te pomocnicze były zdejmowane, a następnie przystępowano do wyrównania i czyszczenia ścian naczynia. W dalszej kolejności montowano dno.

 

Klepki w naczyniach giętych, tak jak w przypadku beczek, początkowo układano podobnie jak klepki proste i zestawiano w stawniku. Ze względu na swój kształt łączyły się one tylko w środkowej części, natomiast nie stykały się w partii górnej i dolnej. Proces ich ściągnięcia był dokonywany przy pomocy specjalnych imadeł. By był skuteczny drewno poddawane było uplastycznieniu (wyprażaniu). W tym celu moczono wnętrze beczki, a następnie nasadzano ją na palenisko z roznieconym ogniskiem, do momentu, aż klepki stały się elastyczne i dały się odpowiednio uformować. Dalszy etap produkcji był taki sam, jak w przypadku naczyń prostych.

 

Gotowe beczki dębowe czasami były poddawane moczeniu, by pozbawić je barwnika i przykrego zapachu. Proces ten trwał zwykle od 3 do 5 dni. Duże kadzie dębowe należało najpierw wapnować, a dopiero potem moczyć.

 

Wśród wyrobów bednarskich najliczniej prezentowane były naczynia o klepkach prostych, takie jak: dzieże do chleba, stągwie do kapusty, maselnice, cebry, konewki, wiadra, faski do przechowywania produktów sypkich i mięsa, kadzie, balie, wanny do prania oraz miary do odmierzania zboża. Wśród naczyń z klepek giętych warto wymienić przede wszystkim beczki, beczułki do transportu mleka oraz baryłki na wódkę czy miód.

 

Mówiono, że dobrze wykonana beczka, toczona po ziemi bez obręczy nie powinna gubić klepek. Nie było to łatwe zadanie. Posiadanie takich umiejętności powodowało, że zawód bednarza był wysoko ceniony na wsi. Dowodem na to są różnego rodzaju porzekadła i przysłowia, jak: Im bednarz grosz wyłudzi, to stu ludzi obudzi.

 

Oprac. Joanna Radziewicz

 

Fot. polona.pl – domena publiczna

Fot. Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Na podstawie książki Zbigniewa Adama Skuzy „Ginące zawody w Polsce”. Warszawa, 2006.

 

Podstrony

Powiązane aktualności

2023 © Copyright Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi
Created by Openform