Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice,
Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada,
I dziwna, żaden owad na nich nie usiada.
Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,
Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.
Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy
I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy,
Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory,
Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory…
Pan Tadeusz, Adam Mickiewicz
Skąd się wzięły grzyby?
Dawne mity o powstaniu grzybów uległy schrystianizowaniu, a bogowie ustąpili w nich miejsca nowym czczonym postaciom. Opowieści o stworzeniu grzybów są częścią dużej grupy przekazów na temat wędrówek Chrystusa ze swymi apostołami. Wędrowcy są ukazani jako chłopi, często dziadkowie ubrani w chłopskie odzienie. Wędrowanie tych postaci służy oglądowi świata stworzonego przez Boga, oceny ludzkiej wiary i moralności, a także uzupełnieniu rzeczywistości o nowe elementy.
Istnieje kilka wariantów tej opowieści. W jednej z nich: św. Piotr i Chrystus w czasie wędrówki, jako biedni dziadkowie, dostali od pewnej gospodyni podpłomyk. W czasie wędrówki lasem, św. Piotr idąc, jako drugi, ukradkiem ułamał kawałek placka i zaczął żuć, myśląc, że Chrystus tego nie widzi. Jednak Chrystus chciał przekonać współtowarzysza, że jest wszystkowiedzący i nie oglądając się zawołał:
– Piotrze!
Aby natychmiast odpowiedzieć i nie zdradzić się, św. Piotr wypluł placek i odpowiedział. Za trzecim razem, Chrystus odwrócił się i rzekł:
– Zgrzeszyłeś Piotrze, bo myślałeś, że ja nie wiem wszystkiego.
Św. Piotr upadł do nóg Panu i błagał o przebaczenie. Jezus mu grzech odpuścił, ażeby zaś wypluty chleb nie zmarnował się bez pożytku, zamienił go w grzyby.
Opowieść ta przypomina o tradycyjnym sposobie przygotowywania ciasta chlebowego, które rosło dzięki zakwasowi zrobionemu z mąki żytniej i wody. W przypadku grzybów czynnikiem fermentacyjnym stała się ślina. W folklorze jest ona związana z wodami ziemskimi i deszczem. Z jednej strony posiada moc oczyszczania i właściwości lecznicze, z drugiej jest kojarzona z obrazą, poniżeniem i pogardą. Powiązanie chleba z grzybami wskazuje na kwestię pełnowartościowego pożywienia, jakim jest chleb oraz grzybów często spożywanych przez biedotę, jedzenie ratujące od głodu w okresach kryzysowych. Nie przez przypadek chłopi uznawali grzyby, jako namiastka mięsa nazywając je „leśnym mięsem”. Kultura ludowa tłumaczy także powstawanie grzybów trujących kłamstwem i przeklinaniem św. Piotra oraz gorzkimi łzami matki Boskiej padającymi na ziemię. Z tym wiąże się żartobliwe powiedzenie: „Wszystkie grzyby są jadalne, tylko niektóre jeden raz”.
Natomiast według germańskich legend grzyby wyrosły ze spienionej śliny Odynowego wierzchowca, którą ten toczył podczas ucieczki przed wilkami. Zgodnie z koriackimi wierzeniami z Syberii muchomory czerwone powstały z plwociny Vahiyinina, bóstwa, którego imię oznacza Istnienie. Wyrastały tam, gdzie on splunął. Białe plamki na czerwonych kapeluszach są właśnie pamiątką boskiej śliny.
Istnieją jednak całkiem nieźle uzasadnione hipotezy, że było zupełnie odwrotnie – to halucynogenne grzyby tworzyły bogów. Według nich metafizyczne przeżycia ludzi pierwotnych miały miejsce po nieświadomym zatruciu grzybami.
Związki grzybów z zaświatami i magią
Wierzono niegdyś, że grzyby rosną w lesie, czyli w przestrzeni obcej i groźnej. Należą, więc do sfery nieczystej i demonicznej, a duch lasu może stać się grzybem, który jest jego ciałem. Związek z siłą nieczystą jest zawarty w wierzeniach o tzw. grzybowych lub „wiedźmowych kręgach”, czyli grzybów tworzących koła. Wiązano je z zakopanymi skarbami pilnowanymi przez czarty lub z tańcem rusałek. Stąd wywodzą się, takie nazwy grzybów jak: szatan, grzyb czortowy, czy kozie rożki.
Grzyby rosną w nocy, przyporządkowano je, więc do sfery śmierci i porządku podziemnego. Zgodnie z tymi wierzeniami grzyby stanowiły potrawę zaduszną w czasie Wigilii Bożego Narodzenia oraz w Wielki Czwartek. Spożywanie grzybów z kapustą, lub ziemniakami oznaczało, że w tym czasie ziemię i domostwa odwiedzają zmarli przodkowie.
Związki grzybów z zaświatami i chaosem uwidaczniało się w skojarzeniu grzybów z wróżeniem, odgadywaniem przyszłości, która jest znana na Tamtym Świecie. Niektóre gatunki grzybów uznawano za znak rozpoczęcia siewów, niestety duży wysyp wróżył zarazę, wojnę lub śmierć.
Grzyby w gospodarstwie i wierzeniach
Na dawnej wsi grzyby powszechnie wykorzystywano w gospodarstwie. Maślakami smarowano osie wozów. Dobrze wysuszona huba była używana, jako podpałka. Z większych okazów sporządzano czapki, wycinając miąższ i modelując palcami. Takie okrycia chroniły od ugryzień owadów i wchłaniały pot. Aby pozbyć się z chat owadów kurzono podłogi hubą. Tlącą się hubę zabierano do lasu, jako ochrona przez owadami. Miksturą z muchomora, miodu, mleka i spirytusu chłopi truli napastliwe insekty. Grzyby stosowano też, jako środek do wyrobu atramentu, oraz jako dodatek do tabaki. Szeroka wiedza o grzybach powodowała, że nienawistne żony potrafiły otruć jadowitymi grzybami swych mężów.
Mniemano powszechnie, że grzyby dodają sił, nie tylko w walce zbrojnej, ale i w zmaganiach miłosnych. Do dziś można w spisach afrodyzjaków spotkać trufle i smardze, choć jeszcze niedawno lista ta była dłuższa. Przykładowo panny z okolic Hajnówki, aby zagwarantować sobie wieczną miłość wybranka, częstowały go dwoma zrośniętymi grzybami. Taki rodzaj oczarowania można nazwać magią sympatyczną. Jako swego rodzaju magiczny zabieg można zakwalifikować również zwyczaj podawania potraw z grzybów podczas rytualnych uczt związanych z misteriami narodzin i śmierci.
Trudno uwierzyć, że istnieją kraje, chociażby Anglia, czy państwa skandynawskie, gdzie grzyby są postrzegane wyłącznie jako pokarm zmarłych, a kojarzone z rozkładem, zgnilizną i mające ścisły związek z zaświatami.
Zastosowanie grzybów w lecznictwie
Przebojem czasów współczesnych są bez wątpienia antybiotyki, a przecież pierwszy z nich powstał właśnie z grzybów, konkretnie z pleśni Penicillium chrysogen, czyli penicylina. Inny cudowny lek, który znalazł jedynie częściowe uznanie to huba brzozowa – podobno bardzo przydatna w leczeniu nowotworów. Jedynie dwa gatunki grzybów – włókno uszek ukośny i porek brzozowy – które po wysuszeniu przybierają postać huby, mają cudowne właściwości: podnoszą odporność organizmu, działają, jako środki przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Długo można dyskutować nad zastosowaniem huby w medycynie, ale jedno jest pewne, bywają one znakomitymi lekarzami drzew.
Grzyby wykorzystywano w ludowym lecznictwie, np. okład z borowików zalewany w mleku pomagał na rany, czyraki i wrzody; ciepłe kapelusze prawdziwków przykładane do wrzodów powodowały ich pękanie; muchomory zalane spirytusem stosowano na reumatyzm; napój alkoholowy na muchomorach pito w celu pozbycia się biegunki, kołtuna i czerwonki; rosół ugotowany na grzybach pomagał na palpitacje serca.
Grzyby znalazły też zastosowanie w weterynarii. Gdy u krowy wystąpiły duszności podawano jej do zjedzenia purchawki; zaś suszone grzyby podawane z chlebem tamowały biegunkę u zwierząt domowych.
Grzybobranie
W przeszłości istniały liczne zwyczaje związane z grupowym zbieraniem grzybów, których literacki obraz znajduje się w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. Zwyczaj nakazywał, aby zacząć grzybobranie po 29 czerwca, czyli po święcie Piotra i Pawła. Łamanie tego nakazu, podyktowane przednówkowym głodem często kończyło się zatruciami, gdyż zbierano wówczas nawet gatunki nieznane. Za najkorzystniejszy dla zbiorów dzień uważano czwartek – dzień poświęcony bogu burzy, panowało, bowiem przekonanie, że grzyby rosną najlepiej po uderzeniu pioruna. Zalecano też by zbierać grzyby podczas przybierania księżyca i pełni oraz o świcie.
Istniał cały rytualny obrzęd zbierania grzybów: idąc dla lasu, należało włożyć znoszone ubranie (w innych kulturach do kniei wchodzono w czystym, białym ubraniu), kozik do ścinania grzybów trzymać w ukryciu, by grzyby się nie wystraszyły, ścinać wszystkie zauważone grzyby, nawet najmniejsze, bo gdy już padł na nie ludzki wzrok, to i tak nie urosną. Należało zachowywać się dyskretnie, ponieważ las jest krainą nie zawsze przyjaznych mocy. Zakazane było niszczenie grzybów trujących, bo z zemsty wsączą swój jad w dobre grzyby. Mówiono, że kobiety nie powinny zbierać grzybów podczas miesiączki, ponieważ robaczeją. Z kolei kobiety ciężarne nie mogły zbierać mleczaja smacznego, bo ich dzieci będą miały kołtun. Każdy zaś, jeśli nadepnie purchawkę, a pyłek z nich padnie na ciało, ryzykuje obsypaniem skóry brodawkami, a jeżeli zarodniki dostaną się do oczu, to i ślepotę. Podczas grzybobrania należało zachowywać ciszę, bowiem grzyby jadalne chowały się na dźwięk głosu. Szanse dobrego zbioru grzybów zwiększało pójście w pojedynkę, a gdy chadzano z kimś chciwym mawiano „on ci szczęście zabiera”.
Wyprawa na grzyby stawała się, więc w różnych kulturach rytuałem odtwarzającym mityczny schemat podróży w zaświaty. Niezależnie jednak od wymienionych rozwiązań najlepiej było wkraczać tam nieuczęszczanymi ścieżkami, boso, na czczo, w milczeniu i w tajemnicy, powstrzymując się od śmiechu i ziewania, nie oglądając się za siebie, po odmówieniu modlitwy i zrobieniu znaku krzyża. Dobrym znakiem było napotkanie na drodze wozu drabiniastego, myśliwego, białego konia, wiewiórki, natomiast złym omenem widok starej kobiety z pustym wiadrem lub koszem, czy księdza. Co ciekawe, pierwsze trzy grzyby trzeba było pozostawić w lesie na ofiarę dla duchów lasu, czasem wkładano je do dziupli drzewa i odmawiano: „Ojcze nasz”. Potem w domu grzyby czczono i przetwarzano…
Tekst: Aleksandra Szymańska
fot. https://pixabay.com/pl/photos/grzyby-borowik-maroni-3686917/
Źródło:
•D. Attenborough, Prywatne życie roślin, Warszawa 1996
•A. Grzywacz, Grzyby leśne, Warszawa 1990
•S. i O. Kłosiewicz, Przyroda w polskiej tradycji, Warszawa 2011
•M. Stańczuk, Przyroda Polska 2013 nr 9, dod. „Natura i Zdrowie”