Rozkwitająca przyroda zawsze sprawiała, że w ludziach budziła się chęć do życia, do spędzania razem czasu i dawała więcej energii na przeróżne aktywności. Już w czasach przedchrześcijańskich u wielu ludów w maju hucznie obchodzono święta związane z płodnością i odrodzeniem w pełnej krasie. Także Słowianie w tym okresie tańcami i zabawami na świeżym powietrzu witali wiosnę. Szczególnie hucznie obchodzony był 1 maja, np. u Górali Żywieckich miało miejsce stawianie tzw. mojki. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja, chłopak stawiał przystrojone wstążkami, bibułą i kwiatami drzewko świerkowe lub jodłowe przed domem dziewczyny, której chciał wyznać swoje uczucia i poważne zamiary. Taka dziewczyna była zobowiązana do zorganizowania wieczorem spotkania z poczęstunkiem i tańcami. „Mojka” jednak mogła być wyrazem nie tylko uznania, ale także złości lub pretensji. Wtedy na dachu domu stawiano „dziada” czyli kukłę ze słomy ubraną w łachmany. Jeśli złe emocje były skierowane w kierunku rodziców dziewczyny, zdarzało się także np. zabijanie deskami drzwi wejściowych domu lub zamalowanie okien. We wsiach nadbużańskich, w pierwszy dzień mają dziewczęta, które chciały jak najszybciej wyjść za mąż wyśpiewywały z kolei „konopielki” czyli życzeniowe pieśni obrzędowe.
Ciekawie o majówkach pisał Łukasz Gołębiowski w swoich „Grach i zabawach” z 1831 r.: „Maj, majówki czyli przechadzki majowe. Miesiąc to wiosny rozwiniętej nadobnie; możnaż się dziwić, że wesołości poświęcony? U starożytnych ludów była Maja bogini, cześć jej oddawano pierwszego dnia tego miesiąca i dotąd przyzwania jej i tańce wiejskie zachowały się u Greków. Zdaje się, że i nam poniekąd była znana. Słowianie przy pieśni i tańcach na murawie zwykli witać wiosnę„.”
Choć jest to miesiąc związany z radością, tańcem i miłością, wydawałoby się, że wymarzony wręcz do urządzenia ślubu i wesela. W tradycji uchodzi jednak za najgorszy czas do zawierania małżeństw. Związane są z tym przysłowia: „kto w maju ślubuje, ten szybko żałuje”, lub „w maju ślub, szybki grób”. Trudno o jednoznaczne wyjaśnienie, dlaczego tak właśnie jest. Genezy zwyczaju niektórzy doszukują się w zwyczajach przedchrześcijańskich, wtedy maj miał być kolejnym momentem w roku, kiedy dusze zmarłych schodziły na ziemię i nie wolno im było zakłócać spokoju hucznymi weselami. Mówi się też, że nie należy brać ślubu, w miesiącu który nie ma w nazwie litery „r”. Tu też wytłumaczenia nie są proste. „R” może oznaczać po prostu rodzinę, ale częściej dla wyjaśnienia przyczyny badacze cofają się do średniowiecza. Wtedy posługiwano się głównie łaciną i łacińskimi nazwami miesięcy. W tym języku tylko letnie miesiące od maja do sierpnia nie mają „R” w nazwie. Jednak nie o literę tu chodzi, a o fakt, że lato było czasem wytężonych prac na polach i w gospodarstwach i z tej, jakże prozaicznej, przyczyny nasi przodkowie śluby odkładali na inny czas.
1 maja Święto Pracy – na obchody tego radosnego święta złożyło się wiele przeróżnych tradycji: celtyckich, nordyckich i greckich. W dawnych wiekach dzień ten był początkiem pasterskiego sezonu. Przez wsie wędrowały wówczas korowody pasterzy wypędzających po raz pierwszy bydło na świeżą trawę; w przeddzień odbywały się wielkie ceremonie oczyszczające. W tradycji celtyckiej w nocy z 30 kwietnia na 1 maja przypada święto Beltaine – rozpalanie wielkiego rytualnego ogniska, a w niemieckiej Noc Walpurgi – sabat czarownic odbywający się na górze Brocken. To była najsłynniejsza noc w historii europejskiej magii, opisana zarówno w Fauście Goethego, jak i w Mistrzu i Małgorzacie Bułhakowa, czy Ulissesie Jamesa Joyce’a. Pogańskie ceremonie Nocy Walpurgi i Beltaine dotyczyły ochrony przed czarami i czarownicami.
W pierwszomajowy wieczór, a później i w następne sobotnie majowe wieczory, we wsiach nad Bugiem i Narwią rozlegały się „konopielki”, pieśni dziewcząt marzących o zamążpójściu. Później dziewczęta urządzały sobie pod przydrożnymi krzyżami śpiewające wieczory, gdzie śpiewały o wiankach, młodzieńcach, a z czasem pieśni religijne. Z kolei mężatki w pierwsze dni maja spotykały się na łące, dla zabawy tworzyły kółko, pląsały i nuciły „lubej wiosny pochwały”.
Maj długo podtrzymywał różne wesołe tradycje. Do powszechnego obyczaju należały szkolne wyjazdy na majówkę tzw. rekreację wiosenną. Tego dnia organizowano wycieczki np. do pobliskiego dworu, gdzie gościnny szlachcic, częstował wszystkich: mleczywem, pierogami, piwem i piernikami domowymi. Niektórzy panowie polscy przeznaczali całe folwarki na zabawę dla młodzieży szkolnej. Wieczorem przy śpiewach i muzyce powracano do domu.
W końcu przyszedł rok 1890, gdzie robotnicy wnieśli do majowych zabaw bunt, demonstracje, sztandary. Najpierw w Warszawie, potem w Krakowie ruszyły pierwszomajowe pochody; w następnych latach pojawiły się też w innych polskich miastach. Mimo to tradycja wypoczynku w pierwsze dni maja oraz wiele obrzędów z nimi związanych przetrwały do dziś.
Źródła:
- Gołębiowski Ł., Gry i zabawy różnych stanów w kraju całym lub niektórych tylko prowincyach : umieszczony tu: kulig czyli szlichtada, łowy, maszkary, muzyka, tańce, reduty, zapusty, ognie sztuczne, rusałki, sobótki…, Warszawa 1831
- Kamocki J., Polski rok obrzędowy, Kraków 2008
- Ogrodowska B., Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009
- 1 maja i… przedziwne wymieszanie tradycji, tekst dostępny w Internecie: http://www.polskokatolicki.pl/RODZINA/2012_05/1_maja_swieto_ludowe.htm
Fot. polona.pl – domena publicza