
Ręczniki obrzędowe, a edukacja regionalna – rozmowa z laureatką konkursu „Korzenie i Skrzydła”
Jeszcze w tym roku Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi planuje kolejną odsłonę konkursu „Korzenie i Skrzydła” skierowanego do młodych badaczy szeroko pojętej kultury ludowej w Polsce. Jego poprzednia, druga edycja, miała wyłonić najlepsze prace magisterskie. Trzecia skierowana będzie do autorów prac doktorskich.
„Korzenie i Skrzydła” to konkurs na najlepszą pracę magisterską i doktorską na temat kultury i dziedzictwa obszarów wiejskich w Polsce zainicjowany w 2021 roku przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. W pierwszej edycji oceniane były prace doktorskie obronione w latach 2017–2021 oraz prace magisterskie bronione w latach 2018–2021. Otrzymaliśmy 23 zgłoszenia na prace magisterskie i 13 zgłoszeń na prace doktorskie. Ich tematyka oscylowała wokół zagadnień związanych z szeroko pojętą kulturą i dziedzictwem obszarów wiejskich i dotykała między innymi problemów z zakresu architektury, sztuki, muzykologii, socjologii i geografii. Wyłoniono po trzech laureatów z każdej kategorii. W drugiej edycji konkursu skupiliśmy się tylko i wyłącznie na pracach magisterskich. Otrzymaliśmy 30 zgłoszeń, a tematyka prac oscylowała wokół zagadnień związanych z szeroko pojętą kulturą i dziedzictwem obszarów wiejskich, dotykając kwestii folkloru muzycznego i słownego, architektury wsi, muzealnictwa etnograficznego. O wysokim i wyrównanym poziomie Konkursu najlepiej świadczy długa lista laureatów. Pierwszą nagrodę otrzymały dwie osoby, a drugą i trzecią, aż trzy. Ponadto Komisja przyznała pięć wyróżnień honorowych. |
Prezentujemy cykl wywiadów z naszymi laureatami. Dzięki nim chcemy przybliżyć Państwu sylwetki młodych badaczy kultury ludowej, ich pasje, inspiracje, pola poszukiwań oraz bogactwo osobowości.
Z Aleksandrą Dzik – laureatką I Nagrody Konkursu „Korzenie i Skrzydła” NIKiDW (Edycja 2) za pracę pt. Edukacja muzealna. Analiza zjawiska na podstawie działań Muzeum w Bielsku Podlaskim, rozmawiała Magdalena Trzaska
***
Zadam pytanie o same początki, bez których nie byłoby nagrodzonej pracy – dlaczego etnologia? Sama skończyłam ten kierunek i wielokrotnie musiałam odpowiadać na to pytanie.
Etnologię wybrałam przede wszystkim z ciekawości świata i ludzi. Po trosze również z chęci podróżowania, poznawania ciekawych miejsc, ludzi i różnych kultur. Dzięki tym studiom nauczyłam się również krytycznego patrzenia na otaczający nas świat, osoby i łączące je relacje. Dzięki takiemu podejściu łatwo zauważyć, że te wszystkie elementy są o wiele bardziej złożone niż nam się z pozoru wydaje. Myślę, że w dzisiejszych czasach bardzo brakuje, zarówno w przestrzeni publicznej jak i prywatnej, takiego krytycznego spojrzenia.
Studiowała Pani w Poznaniu i tam pisała pracę, która dotyczy Podlasia. Co przyciągnęło Panią z zachodnich terenów na wschód?
Pomysł na pracę magisterską powstał podczas badań, na które zostaliśmy zaproszeni przez Muzeum w Bielsku Podlaskim. Współpraca między Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a Muzeum trwała kilka lat. Był to projekt międzynarodowy, w którym brali również udział studenci i studentki z Brześcia. Podczas dwutygodniowych badań na Podlasiu, w których wzięłam udział, pomagaliśmy pracownikom Muzeum zbierać informacje dotyczące ręczników obrzędowych. Chodziliśmy od domu do domu w konkretnych miejscowościach i rozmawialiśmy z mieszkańcami. Zbieraliśmy informacje dotyczące technik wykonania, wymiarów i wyglądu ręczników, ale także związanych z nimi okoliczności powstania, ich wykorzystania, słowem – to, co wiąże się z materialnym i niematerialnym dziedzictwem kulturowym. Dowiedziałam się wtedy dużo na ten temat – skąd się wzięły ręczniki, z jakimi wydarzeniami były związane, jakie miały znaczenie w tej lokalnej kulturze, w konkretnych rodzinach. I to stało się punktem wyjścia do pracy.
Czyli już odpowiedziała Pani na pytanie, które miałam zadać jako kolejne – to ręczniki były najpierw, a dopiero potem edukacja regionalna?
Najpierw były ręczniki, ale będąc na badaniach i współpracując z Muzeum miałam możliwość obserwowania i dowiedzenia się w jaki sposób owa placówka działa, jaki ma program i w jaki sposób współpracuje z lokalną społecznością, więc w zasadzie działo się to równolegle. Program dotyczący edukacji muzealnej, zarówno dla młodszych jak i starszych osób, jest ściśle powiązany ze wspomnianymi ręcznikami i ich rolą w lokalnej społeczności.
Dużo pisze Pani o roli muzeów. Pamiętam, że jeszcze całkiem niedawno muzeum kojarzyło się głównie z często nudnym miejscem do przechowywania starych przedmiotów. Tymczasem dzisiejsze muzea zazwyczaj nie mają nic wspólnego z tym stereotypem – to prężnie działające placówki edukacyjne, ale także niejednokrotnie wręcz rozrywkowe.
Dziś muzea przybierają formę interaktywnych placówek, w których nie tylko można coś zobaczyć, ale także dotknąć, sprawdzić jak coś działa, jak jest zrobione, usłyszeć. Edukacja odbywa się na zupełnie innych poziomach niż kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, gdy tylko oglądało się zebrane przedmioty w gablotach i czytało tabliczki pod nimi. W programie edukacyjnym znaleźć można ciekawe warsztaty i spotkania z przedstawicielami i przedstawicielkami lokalnych społeczności, którzy mogą nam pokazać lub nauczyć nas jak wykonuje się dane rękodzieło. Program edukacyjny zmienił się także w tej kwestii, że dziś możemy o pewnych rzeczach nie tylko przeczytać, ale usłyszeć je od konkretnych ludzi, którzy coś przeżyli lub chcą podzielić się swoją specjalistyczną wiedzą. Rozwija się także współpraca muzeów ze społecznościami, gdzie te pierwsze nierzadko pełnią ważną rolę przy wzmacnianiu tożsamości lokalnych mieszkańców. Dotyczy to zarówno osób młodszych, które często pewnych zjawisk czy przedmiotów nie miały szansy spotkać na co dzień, ale także osób dorosłych i starszych, dla których muzeum może stanowić platformę dla wymiany wiedzy i doświadczeń.
Dziś pojawia się moda na regionalizm, natomiast, gdy ja zaczynałam studia na przełomie wieków, to większość zachłystywała się Europą, wielkim światem. To, co nasze lokalne, uznawane było za nieważne. Od kilkunastu lat trochę zmieniło nasze patrzenie na świat i spowodowało zwrócenie się w kierunku regionów i małych ojczyzn. Jak to wygląda z Pani perspektywy już te parę lat później?
Badacze i badaczki od lat zajmują się badaniem kultury ludowej i robią to w dalszym ciągu, dzisiaj jednak zmieniają się konteksty tych badań. Są one przykładowo prowadzone w odniesieniu do zmian klimatu czy bieżących przemian społecznych. Jeśli chodzi o podejście społeczeństwa do kultury regionalnej, myślę, że w ostatnich latach rzeczywiście możemy obserwować większe zainteresowanie tym, co jest lokalne i „nasze”. Widać to między innymi poprzez organizacje różnego rodzaju wydarzeń takich jak duże festiwale, które promują kulturę ludową i lokalne tradycje czy wyroby regionalne, ale także tych mniejszych, organizowanych gdzieś w małych miejscowościach przez konkretne grupy osób, które łączy wspólne dziedzictwo. Zainteresowanie takimi tematami wzrasta także wśród zwykłych ludzi – chętnie biorą udział w warsztatach, lekcjach rękodzieła, uczą się na temat zielarstwa, lokalnych zwyczajów, poznają historię regionu czy miejscowości, w których mieszkają. Oczywiście w przypadku takich aktywności będziemy mieć również do czynienia z różnego rodzaju folkloryzmami, czyli twórczym przekształcaniem elementów folkloru i używaniem go w innych kontekstach. Czym innym jest, gdy mamy do czynienia ze zjawiskami, które naturalnie zmieniły się w czasie, a czym innym przywracanie do życia w nowych warunkach tego, co było dawniej. To dwie różne sytuacje, ale obie dziś mają miejsce.
To często wzbudza spory pomiędzy samymi badaczami – co jest bardziej wartościowe – czy to co było dawniej i zostało jakby zatrzymane, „zamrożone” w czasie, czy należy cenić także to, co trwa nieprzerwanie zmieniając się z upływem lat.
Kultura, tak jak i język, jest to żywe zjawisko, które zmienia się w czasie i pod wpływem zjawisk społecznych. Jest nierozerwalnie związana z ludźmi i aby żyła, musi się zmieniać i dostosowywać do aktualnych potrzeb, tak jak i my się zmieniamy. Myślę, że badacze i badaczki już dawno przeszli nad kwestią, o którą Pani pyta do porządku dziennego, a o wiele większy problem mieli z nazwaniem tych konkretnych zjawisk i rozróżnieniem ich. Zarówno te zjawiska, które już nie występują, jak i współczesne formy kultury regionalnej są wartościowe i stanowią ważne źródło wiedzy na temat społeczności lokalnych i zmian, którym one podlegają.
Dochodzimy do edukacji regionalnej – jak duży był tu wpływ promotorki, Anny Weroniki Brzezińskiej, której ten temat także nie jest obcy?
Pomysł powstał podczas wspólnych badań terenowych. Na pewno wspólna praca i rozmowy na ten temat były inspiracją do napisania pracy. Moja Promotorka mnie głównie dopingowała i podpowiadała czasem co warto dodać, ale cała koncepcja i plan badań był mój.
Edukacja regionalna od jakiegoś czasu jest wpisana w edukację szkolną. Jednak, gdy sama obserwowałam plan edukacyjny mojego dziecka, nie zauważyłam, żeby regiony rzeczywiście były tam obecne. Jak to wygląda – czy edukacja regionalna ma miejsce w praktyce czy pozostaje jedynie na papierze?
Ustawowo rzeczywiście do programu jest wpisana edukacja regionalna, jednak da się zauważyć, że w praktyce bardzo często jest ona sprowadzona wyłącznie do edukacji patriotycznej i niekoniecznie jest to patriotyzm lokalny. Te charakterystyczne, typowo regionalne elementy się zacierają i gubią, nie są przekazywane tak jak powinny. Oczywiście nie zawsze tak jest. Byłyśmy kiedyś z Promotorką na wyjeździe w Przysiersku i tam obserwowałyśmy edukację regionalną z prawdziwego zdarzenia. Szkoła, która tam działa, intensywnie kładzie nacisk na lokalną kulturę, angażując w działania zarówno dzieci, jak i rodziców na przykład poprzez tworzenie w szkole izby regionalnej. Są miejsca w Polsce, gdzie to działa – szkoły współpracują z muzeami i bibliotekami. Ale najczęściej niestety taki rodzaj edukacji sprowadza się do wycieczek raz w roku, które niewiele wnoszą i są jedynie barwnym urozmaiceniem codziennych zajęć szkolnych. W swojej pracy napisałam, że edukacja regionalna trwa do pewnego momentu, młodsze dzieci zazwyczaj mają więcej tego typu zajęć, a starsze z powodu napiętego planu lekcyjnego nie mają okazji w nich uczestniczyć – jest to jednak jedynie obserwacja z mojego terenu badawczego i nie wykluczone, że w innych miejscach odbywa się to zupełnie inaczej.
Gdyby mogła Pani podpowiedzieć coś osobom decyzyjnym – czy to w szkołach, czy tym, od których zależy program tej edukacji – co by im Pani zasugerowała?
Jeszcze niedawno edukacja regionalna obejmowała mniejszości i wszelkie grupy etniczne, które mają swój język, swoje tradycje. Rozporządzenie z 2017 roku zmieniło dotychczasowe zapisy dotyczące tego tematu. Dzisiaj edukacja regionalna jest rozumiana jako element geograficzny. Nie zwraca się uwagi na odrębności, lokalne wartości i kulturę, a na pierwszym miejscu stawia się patriotyzm i to, co uniwersalne.
Bardzo często zauważam odwoływanie się do patriotyzmu przy kulturze ludowej, a przecież ona dotyczy tych naszych „małych ojczyzn” i jest stricte lokalna. Zwłaszcza widać to na Podlasiu i generalnie na terenach przygranicznych, które Pani opisuje w swojej pracy. Tymczasem wciąż niektórzy się boją, że patriotyzm lokalny wykluczy ten ogólnopolski.
To prawda. Jednak ludzie potrzebują wiedzy o swoim regionie i korzeniach i obecnie z własnej potrzeby też po taką wiedzę sięgają – czy z książek, Internetu, czy podczas zorganizowanych aktywności. Gdy rozmawiałam z mieszkańcami Podlasia podczas badań, najczęściej na pytanie skąd są, odpowiadali, że oni są po prostu stąd. Nie dzielili się i nie wytykali, że ten to Białorusin a ten Ukrainiec. Oni po prostu razem żyją od pokoleń, a ich kultury zawsze się przenikały, tworząc koloryt Podlasia jaki znamy dziś. Na to powinno się zwracać uwagę w edukacji regionalnej – na te małe, zżyte, wyróżniające się społeczności lokalne i na ich kulturę i tradycje.
Aleksandra Dzik o sobie:
Antropolożka, aktywistka, działaczka społeczna. Doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych, swoje studia doktoranckie kontynuuję w Instytucie Antropologii i Etnologii UAM w Poznaniu. Członkini Zarządu poznańskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego.
Na swoim koncie mam udział w krajowych i międzynarodowych projektach badawczych, dotyczących materialnego i niematerialnego dziedzictwa kulturowego Wielkopolski oraz Podlasia. Obecnie pracuję nad projektem dotyczącym wytwarzania wartości i postaw konsumenckich w branży Fast Fashion. Swoje badania antropologiczne prowadzę wśród pracowników i pracowniczek branży w Bangladeszu i w Polsce. Współpracuję również z naukowcami Uniwersytetu w Dhace oraz Organizacjami zajmującymi się prawami pracowniczymi. Projekt, którym obecnie się zajmuję stanowi antropologiczną analizę zjawiska jakim jest funkcjonowanie branży Fast Fashion we współczesnym świecie. Swoje badania prowadzę z perspektywy pracowników branży, stosując metody etnograficzne takie jak wywiad etnograficzny, obserwacja uczestnicząca, „deep hanging out method”, a także fotografia. W dobie kryzysu klimatycznego prowadzone przeze mnie badania mają ważny wymiar społeczny oraz poznawczy, a ich wyniki mogą posłużyć zarówno w celach edukacyjnych jak i w tworzeniu dobrych praktyk ekologicznych i pracowniczych.
Moim głównym obszarem badawczym jest antropologia, a głównymi zainteresowaniami badawczymi są: polityka i antropologia, a w szczególności wykorzystanie dorobku naukowego dyscypliny w polityce, ruchy społeczne, pojęcie władzy i oporu. Antropologia wizualna – fotografia i film jako formy pracy w terenie, ich zastosowanie podczas badań. Edukacja regionalna, edukacja globalna oraz międzykulturowa. A także antropologia środowiska i jedzenia – wpływ diety oraz produkcji pożywienia mieszkańców krajów zachodnich na życie i kulturę społeczności lokalnych i rdzennych i środowisko; zmiany nawyków żywnościowych a kryzys klimatyczny. Antropologia rzeczy, w tym ubioru – wpływ globalnego przemysłu fast fashion na społeczności lokalne, środowisko oraz wytwarzanie wartości w społeczeństwach globalnej północy. Materialne i niematerialne dziedzictwo kulturowe – etnodizajn oraz znaczenie tradycyjnej sztuki ludowej.
Red. A.S
Fot. Aleksandra Dzik